Siedem grzechów Windows 7

Dzień dzisiejszy zacząłem od przeglądu prasy, w tym i tego oto artykułu: 7 grzechów Windows 7. Nie ma jak dobre rozpoczęcie poranka. Oczywiście mogłem wstawić komentarz pod artykułem, ale to może zrobić każdy, ja zrobię to inaczej! Oto i moje kilka groszy – wstawianych w miarę czytania.

1. Komputer staje się coraz częstszym narzędziem edukacji, korzystają z niego najmłodsi użytkownicy. Niestety, dzieci rozpoczynają przygodę z informatyką od poznania produktów jednego dostawcy – Microsoftu.

Hmm, z treści tego wpisu nie wynika, że chodziło o system edukacji. Jeśli ktoś ma w domu prywatnie Windows, to choć powinien się wstydzić:P, to jego sprawa. Ale jeśli o szkolnictwo idzie, jest to jak najbardziej zła sytuacja. Nie dość, że z naszych podatków robi się darmową reklamę MSowi, to jeszcze płaci mu za licencje.

2. Zastosowane w systemie Windows 7 mechanizmy DRM (cyfrowa ochrona praw autorskich) ograniczają swobodne wykorzystywanie sprzętu – użytkownik oddaje kontrolę nad podstawowymi aspektami używania PC w ręce przemysłu rozrywkowego.

Na pohybel piratom. Wiadomo, widać ktoś tam się zgadał na górze. Mimo wszystko użytkownicy dalej korzystają z tego systemu, więc są sobie sami winni. Ale z drugiej strony nie ma konkurencji, do której mogą się udać. Też z ich własnej winy. Osobiście nie popieram takich wynalazków jak DRM, nie korzystam również z Windows.

3. Microsoft bardziej dba o własne bezpieczeństwo, niż bezpieczeństwo użytkowników. Windows jest podatne na wszelkiego typu cyber-zagrożenia, a użytkownicy są całkowicie zależni od producenta oraz jego polityki przygotowywania łat i aktualizacji.

Bo jest popularny. I badziewny. Liczy się data premiery i kolorowe przyciski. Większość użytkowników nawet nie jest świadoma zagrożenia, to po co je eliminować? Zabawne, że ta prosta prawda jakoś nie dociera do urzędników, czy nawet wojskowych.

4. Firma z Redmond dała się poznać na całym świecie jako bezwzględny monopolista. Przed premierą systemu Vista współpracowała z producentami komputerów nad znacznym zwiększeniem sprzętowych wymagań systemu, by użytkownicy byli zmuszeni do kupna silniejszych maszyn. Ponadto większość pecetów sprzedawana jest z preinstalowanym Windows, jednak nie dzieje się tak z wyboru użytkowników.

Spiskowa teoria dziejów. Ale coś w tym jest, zastanawiałem się czemu Vista miała aż tak wielkie wymagania sprzętowe. Preinstalowany system jest złem! Nie umiesz sobie zainstalować? Chętnie pomogę (jest jeszcze wielu informatyków na świecie), za niewielką cenę.

5. Microsoft próbował zablokować standaryzację formatów dokumentów (posuwając się nawet do łapówek) gdyż formaty takie jak ODF (OpenDocument Format) zagroziłyby kontroli, jaką posiada firma nad użytkownikami jej pakietów biurowych.

Prawda.

6. Koncern regularnie próbuje wymuszać na użytkownikach aktualizacje oprogramowania, np. kończąc wsparcie starszych wersji Windows i Office.

Przecież musi sprzedać jakoś to swoje badziewie, które nie różni się tak znowu wiele od poprzednika. Nie rozumiem zachwytów na nowymi Office’ami. Większość jego użytkowników ma i tak problem z podstawowymi jego funkcjami jak np. style.

7. Przy użyciu mechanizmów takich jak Windows Genuine Advantage Microsoft dokonuje inspekcji komputerów użytkowniów.

Nie wiem czym jest rzeczony program(?), ale brzmi paskudnie. Przy okazji, WP.pl macie literówkę! W tym punkcie z przyczyn merytorycznych wstrzymam się od komentarza.

Zdaniem dyrektora wykonawczego FSF, Petera Browna, wszystko to sprawia, że polityka Microsoftu zasługuje na miano „zdradzieckiej informatyki”.

Ja bym to nazwał monopolistą. Każdy taki będzie bronił swojego poletka i nie ma co wierzyć w jego dobre intencje. Liczy się zysk i nawet samozwańcy; Obrońcy Dobrego Imienia Microsoft nie napiszą mi tu „wcale nie”. Jakby napisali to znaczyłoby, że żyją w jakimś innym Wszechświecie…

Grupa rozsyła też listy do władz spółek z listy magazynu Fortune – skupiającej 500 największych światowych koncernów – w których namawia do przejścia z oprogramowania Microsoftu (Windows, Office) na bezpłatne alternatywy (Linux. OpenOffice.org). FSF argumentuje, że migracja ta przyniesie korzyści z etycznego, technicznego, a w dłuższej perspektywie także finansowego, punktu widzenia.

Popieram, popieram. Tylko, oprócz samego przejścia trzeba by też nieco doinwestować w wymienione ‚produkty’. Nie tylko finansowo. Producenci sprzętu powinni pisać sterowniki na Linuksa itd…

Ciekawe, czy list taki otrzyma także Steve Ballmer – Microsoft, którego jest prezesem, na ostatniej liście Fortune 500 zajmuje 44. miejsce.

No, on i tak wolałby Appla;)

Free Software Foundation została założona w 1985 r. przez Richarda Stallmana, guru wolnego oprogramowania. Organizacja nie chce, by identyfikowano ją z ruchem open source, którego przedstawiciele promują udostępnianie kodów źródłowych aplikacji, ale dopuszczają pobieranie opłat za korzystanie z programów.

No… to wszystko wyjaśnia. Jak wspominałem czytałem ten artykuł w miarę wklejania tekstu, więc macie przykład oto przykład notki w czasie rzeczywistym;) Swoją drogą myślałem, że to jakaś ‚normalna’ fundacja, nie związana z ruchem OS i podobnymi.

Ja mam jeszcze jedno, ogólne ‚ale’. W nazwie artykułu, jaki i strony, jest mowa o grzechach Windows 7, a pasuje pod to w zasadzie tylko jeden podpunkt. Trochę to mylące. Zapewne chodziło o wyłapanie wszystkich tych użytkowników, który z wypiekami na twarzy poszukują informacji o nowym dziecku Microsoftu.

Więcej informacji: Windows 7 Sins – http://windows7sins.org

Przyznam, że tą stronę nie zaglądałem, mój wpis dotyczy tylko i wyłącznie tekstu na portalu Wirtualnej Polski.

45 myśli na temat “Siedem grzechów Windows 7

  1. Hmm, z treści tego wpisu nie wynika, że chodziło o system edukacji. Jeśli ktoś ma w domu prywatnie Windows, to choć powinien się wstydzić:P, to jego sprawa.

    Chodzi głównie o system edukacji (z oryginalnej strony: „Microsoft spends large sums on lobbyists and marketing to corrupt educational departments.”).

    Niemniej jednak, nawet gdyby była mowa o edukacji w sensie wychowania w domu, to czy fakt, że to „czyjaś sprawa”, oznacza, że nie powinno się rozmawiać o brakach i błędach takiej edukacji?

    Mimo wszystko użytkownicy dalej korzystają z tego systemu, więc są sobie sami winni.

    Toż przecież chodzi właśnie o przekonywanie użytkowników, żeby przestali korzystać.

    Spiskowa teoria dziejów.

    Nie każda teoria, która mówi o spisku, to „spiskowa teoria dziejów”. Bywa, że spiski istnieją naprawdę. :]

    Preinstalowany system jest złem! Nie umiesz sobie zainstalować? Chętnie pomogę (jest jeszcze wielu informatyków na świecie), za niewielką cenę.

    Nie przesadzajmy. Większość ludzi chce kupić komputer i zacząć go używać, a nie od razu oddawać go do serwisu. Zło polega tylko na braku realnego wyboru.

    Nie wiem czym jest rzeczony program(?), ale brzmi paskudnie.

    Takie malware. Jak uzna, że masz nielegalnego Windowsa, to zaczyna natrętnie wyświetlać upomnienia, umożliwia tylko krytyczne aktualizacje, itp. Więc nazwa („genuine advantage”) jest raczej ironiczna.

    W nazwie artykułu, jaki i strony, jest mowa o grzechach Windows 7, a pasuje pod to w zasadzie tylko jeden podpunkt. Trochę to mylące. Zapewne chodziło o wyłapanie wszystkich tych użytkowników, który z wypiekami na twarzy poszukują informacji o nowym dziecku Microsoftu.

    „7 grzechów Windows 7” to niezbyt fortunne tłumaczenie. „Windows 7 sins” to raczej „Windowsa 7 grzechów”. No i oczywiście Windows służy tu hasłowo za głównego reprezentanta oprogramowania własnościowego (w podtytule czytamy: „The case against Microsoft and proprietary software”).

    Polubienie

  2. Biały:

    Chodzi głównie o system edukacji

    Tak, wiem, zajrzałem potem. Jak wspomniałem odnosiłem się do tekstu przedstawionego przez wp.pl (raczej mało kto drąży dalej).

    Niemniej jednak, nawet gdyby była mowa o edukacji w sensie wychowania w domu, to czy fakt, że to „czyjaś sprawa”, oznacza, że nie powinno się rozmawiać o brakach i błędach takiej edukacji?

    Być może, ale przykład naszego znajomego Kreta, wolno mu uważać co chce, nawet jeśli jest w błędzie w domowym zaciszu. I może tego uczyć dzieci (swoje).

    Toż przecież chodzi właśnie o przekonywanie użytkowników, żeby przestali korzystać.

    Spiskowa teoria dziejów.

    Wiem:)

    Nie przesadzajmy. Większość ludzi chce kupić komputer i zacząć go używać, a nie od razu oddawać go do serwisu. Zło polega tylko na braku realnego wyboru.

    To niech kupi od razu z usługą instalacji wybranego systemu. Producent przecież nie będzie Ci oferował kompów z najróżniejszymi systemami, dystrybucjami etc.

    Kret:

    Twój post jest równie badziewny ( chyba lubisz to słowo ), jak artykuł do którego się odnosisz.

    Twój post jest równie badziewny co i artykuł do jakiego się odnosisz. Nic konkretnego nie napisałeś i myślisz, że będę się przejmował Twoją opinią? Lepiej Ci było nic nie pisać.

    demotywatory:

    Oryginalny nick, nie ma co, ukrywanie się pod pewną społecznością jest … ale dosyć o tym. Zapewne odnosisz się do mojego tekstu. Patrz wyżej komentarz do Kreta.

    Edit:
    Sorry, widzę, że jest taki Jogger (myślałem, że to jakiś gość). Ale w zasadzie moja opinia względem niego się nie zmieniła.

    No cóż, może to i moja wina, przepraszam wszystkich urażonych słowami: „samozwańcy; Obrońcy Dobrego Imienia Microsoft”. Jeśli już to robicie, to róbcie to jakoś konkretnie, wyszukajcie błędy, przekłamania, podajcie kontr-fakty itp.

    Polubienie

  3. A tak swoją drogą, to przecież napisali na stronie głównej: „We’ve mailed a letter <http://windows7sins.org/letter/&#062; to 499 of the Fortune 500 companies (we didn’t think Microsoft would listen), but that’s just the start…”. Panowie z WP zapewne przetłumaczyli podobny nius, nawet nie zaglądając na omawianą stronę…

    Polubienie

  4. Bo czy zainstalowałeś Windows 7 i używałeś przez chwilkę?

    Ad 3, cholera, jak to dba o swoje bezpieczeństwo, co mam przez to rozumieć? Przez ponad 5 lat siedziałem na XP i nie złapałem NIC. Wystarczy mieć legalny system i trochę zdrowego rozsądku. Dodatkowo, wielki ukłon w stronę Visty i Windows 7, które w końcu dojrzały i nie pracują domyślnie na koncie użytkownika.

    Ad 6, jak to? Czy to źle, że producent wymusza na mnie aktualizację. Skoro chcę bezpiecznie pracować, to powinienem się cieszyć. I nikt nie zmusza mnie do zmiany pakietu.
    http://en.wikipedia.org/wiki/Microsoft_Office nie kłamie i jasno mówi, że wsparcie trwa 4 lata a od wersji 2003 5 lat, a rozszerzone – pewnie dla klientów korporacyjnych nawet 10 lat. Czy to jest KRÓTKO ? Raczej nie, równie dobrze mogę mieć pretensje do producentów sprzętu, że gnają bez opamiętania do przodu.

    Polubienie

  5. Kret: No, lepiej, ale nie za bardzo.

    Bo czy zainstalowałeś Windows 7 i używałeś przez chwilkę?

    Tekst nie jest o Windows 7 wbrew pozorom.

    Ad 3, cholera, jak to dba o swoje bezpieczeństwo, co mam przez to rozumieć? Przez ponad 5 lat siedziałem na XP i nie złapałem NIC. Wystarczy mieć legalny system i trochę zdrowego rozsądku. Dodatkowo, wielki ukłon w stronę Visty i Windows 7, które w końcu dojrzały i nie pracują domyślnie na koncie użytkownika.

    Bezpieczeństwo to stan ducha, czy tam proces jak kto woli. Po za tym, marnie to MS wychodzi, bo wirusy jak były tak dalej są, dziury nie załatane stoją sobie miesiącami w oczekiwaniu na łatkę. Ile jest jeszcze dziur o których MS wie, a których nie podaje do publicznej wiadomości? To że nic Ci się nie przytrafiło, to świadczy, że o tym nie wiesz, albo nie masz sieci, albo masz dużo szczęścia. Mnie nigdy nie okradziono, czy to znaczy, że złodzieje nie istnieją?
    „Nie pracują domyślnie na koncie użytkownika” chyba miałeś na myśli administratora. Wiesz ile Windowsów wydano przed Vista?! I dopiero na Viście stwierdzono, że może jednak bezpieczeństwo jest ważniejsze niż wygoda, oj bardzo słaby argument, bardzo słaby.

    Ad 6, jak to? Czy to źle, że producent wymusza na mnie aktualizację. Skoro chcę bezpiecznie pracować, to powinienem się cieszyć. I nikt nie zmusza mnie do zmiany pakietu.

    Nie czytałeś dokładnie, kończy się wsparcie dla Office, musisz kupić (tak zapłacić) nowy. Niby nic, ale MS wymusza sprzedaż swoich nowych produktów odcinając się od starych – np. Windows XP, który miał być zastąpiony Vistą, bo się źle sprzedawała – w sumie nic z tego MSowi nie wyszło.

    Polubienie

  6. W dalszym ciągu się nie zgadzam.

    Office XP – wydano w 2001, wsparcie skończyło się w 2006 a w 2003 wydano Office 2003. Czy 2,5 roku wsparcia starego produktu po wydaniu nowego to zmuszenie użytkownika do przesiadki? Raczej nie.
    Analogiczna sytuacja w Officem 2003, dla którego wsparcie zakończyło się niedawno. Czy naprawdę musiałem zmieniać go już w 2007 bo pojawiła się nowa wersja? Nie.

    Polubienie

  7. Masz użytkownika. Kupił on sobie Office XP – dajmy na to. Używa go, jest nawet zadowolony. Nie potrzebuje wiele do szczęścia itd. Pobiera łatki do tego programu, jest szczęśliwy, bo mniej mu się zawiesza, czy coś… A tu po iluś tam latach użytkowania dostaje kopa od MSu, który mu mówi: – Płać za nowego! – Ale ja nie potrzebuje nowego, stary ma wszystkie funkcje jakich potrzebuje. – Płać! Owszem nie musi go kupować, ale będzie dostawał od swoich znajomych, od urzędników pliki z obsługiwanego przez nowy formatu, po za tym, ktoś mu pokaże, że jego Office XP można ‚zhakować’. To nie jest takie różowe. Zważ, że w sumie łatwo można by temu zaradzić wprowadzając otwarty format plików, wtedy nie miało by znaczenia jakiego edytora używasz, bo by znał otwarty standard. No, ale to już się MSowie nie opłaca, bo od razu miałby spadek sprzedaży.

    Polubienie

  8. @Kret

    >Bo czy zainstalowałeś Windows 7 i używałeś przez chwilkę?

    Ja używałem na innym sprzęcie. Próba ściągnięcia Firefoxa przez IE kończyła się błędem krytycznym i restartem. Coś jeszcze trzeba dodać?

    Polubienie

  9. I co w związku z tym? Spisek? Mi wielokrotnie Opera, Firefox a ostatnio często Chrome wywala się na pobraniu pliku.

    Poza tym, jeżeli korzystałeś z Bety to nie możesz oczekiwać stabilnej pracy, sam tego doświadczyłem na Becie. Ale wersja RTM to zupełnie inna bajka.

    Polubienie

  10. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby pobranie pliku przez Firefox (3.5 w tej chwili) mi wywróciło przeglądarkę. Może po prostu to cecha systemu Kret? Może ma jakiś defekt w sterownikach systemu plików przy narastających plikach?

    Polubienie

  11. @Kret: pomijając już w ogóle fakt, że tekst nie jest o Windows 7, a o Windowsach ogólnie, więc twoje pytanie nie ma nic wspólnego z tematem. Ta siódemka tam to tylko niefortunne tłumaczenie, w wersji angielskiej to po prostu gra słów.

    Polubienie

  12. „Gra słów” w tytule to prymitywny chwyt, by zainteresować ludzi tekstem podczepiając go pod hype Windows 7. A w treści dopiero wychodzi, że nie samochody a rowery, nie rozdają a kradną… Panowie od wolnego oprogramowania mogli się bardziej wysilić, tytuł przypomina mi raczej „Fakt” czy inny tabloid (tam też uwielbiają „gry słów”).

    A po kolei:

    1) Od czegoś kontakt z komputerem zacząć trzeba. Czy będzie to Windows, Ubuntu, Fedora czy Mac OS — zawsze któryś będzię „tym pierwszym” i będzie miał przez to fory. Nauczanie tego, co ma większościowy udział w rynku ma więcej sensu, niż uczenie dzieciaków o systemach, które mają udział w rynku na poziomie paru procent (edukacja powinna być praktyczna, chyba że mówimy o studiowaniu czegoś z IT).

    Pomijając nawet lobbowanie i potencjalne łapówy (które pewnie mają miejsce), to MS faktycznie ma bardzo agresywną politykę cenową jeśli idzie o edukację, studentów, czy startupy. Startup, w którym pracuje mój znajomy ma zdaje się wolny dostęp do oprogramowania MS za parę dolców rocznie. Ale czy to grzech?

    2. DRM to problem nie tylko Windows — zjawisko przewija się przez branżę fono-filmową. Nawet gadżety elektroniczne (playery itp.) są tym dotknięte. MS nie przyłączył się do bojkotu DRM, bo ma model biznesowy oparty na robieniu userom dobrze (krótkofalowo), a nie na podszytym ideologią manipulowaniu rynkiem „bo świat bez DRM byłby lepszy”. Tak samo Windows nie bojkotuje zamkniętych sterowników…
    Gdy prawdziwi macherzy od DRM dadzą sobie spokój (a wygląda na to, że w końcu sobie odpuszczają), to i software się dostosuje.

    3. To samo można powiedzieć o dowolnym zamkniętym oprogramowaniu, czy produkcie w którego oprogramowanie nie można ingerować (np. nowoczesne samochody, rozruszniki serca czy tunery telewizji satelitarnej). A stwierdzenie „bardziej dba o własne bezpieczeństwo” wymagałoby wyjaśnienia, bo inaczej jest tak ogólne, że brzmi jak FUD.

    4. Teoria o Microsofcie spiskującym z producentami sprzętu „by Windows chodził jak najwolniej” jest właśnie jednym ze stwierdzeń, które całkowicie przekreślają wiarygodność niektórych orędowników OSS. Równie dobrze można twierdzić, że Ford współpracuje z koncernami naftowymi nad zwiększeniem zużycia paliwa w swoich autach. Jedyna prawda to to, że MS wykorzystuje w pełni swoją pozycję monopolisty. Ale taki ma prawny obowiązek (generować jak największy zysk dla udziałowców). Można to nazwać „grzechem”, ale kodeks religijny lepiej oddzielać od kodeksu prawnego, przynajmniej w kulturze Zachodu.

    5. Oczywiście. Każda firma marzy o tym, by osiągnąć vendor lock-in (jakimkolwiek sposobem). To zasada identyczna jak z posiadaniem np. killer-app na pojedynczej platformie. Większość firm na rynku (ogólnie, nie tylko w IT) operuje w ten sposób (po co współpracować z konkurencją?), celowanie wyłącznie w MS z krytyką jest tu trochę na siłę. Tak działa kapitalizm.

    6. A istnieje jakikolwiek popularny system operacyjny z nieskończonym wsparciem? Wydaje mi się, że MS i tak udziela supportu przez bardzo, bardzo długi okres (ile lat wspierany był np. WinXP, a ile lat wspierane jest jakieś wydanie Ubuntu — nawet to z „długim” supportem? Wydaje mi się, że MS i tak wymusza upgrade rzadziej, niż rozwiązania OSS…).

    7. Przed piractwem bronić się jakoś muszą. WGA i tak jest dość delikatnym rozwiązaniem (wiele gier i innego oprogramowania ma o wiele, wiele bardziej drakońskie i podejrzane mechanizmy). Łatwo jest objeżdżać producentów za głupie mechanizmy antypirackie gdy stoi się na bezpiecznej pozycji „nie chcę sprzedawać mojego produktu”. I chyba nikt nie udowodnił jeszcze, że WGA wykrada jakieś dane użytkowników (zgaduję po tym, że fani OSS nie rozkręcili jeszcze żadnej wielkiej kampanii — a przecież nie przepuściliby takiej okazji, prawda?). Moja opinia: FUD.

    I luźna garść uwag:
    „ile Windowsów wydano przed Vista?!”

    Ostatni Windows przed Vistą wydano zdaje się blisko 10 lat temu. Linux był wtedy na etapie 2.0, czy już 2.2? Grzebanie w prehistorii IT nie ma tu sensu.

    „I dopiero na Viście stwierdzono, że może jednak bezpieczeństwo jest ważniejsze niż wygoda”

    Nikt tak nie stwierdził. MS zawsze próbował wyważyć te elementy (musi robić userom dobrze, bo inaczej nie zarobi — OSS-owcy na ogół nie mają takich problemów, bo nie mają relacji „nasz klient nasz pan”).

    Ale Vista się kiepsko przyjęła, m.in. właśnie przez UAC, który „za bardzo przeszkadzał” użytkownikom (faktem jest, że UAC w tamtym wcieleniu jest i moim zdaniem zbyt restrykcyjny).

    Zwiększone (ostro) wymogi Visty to IMO konsekwencja wymiany dużej ilości komponentów, wprowadzenia nowych rozwiązań, coraz więcej kawałków w .NET, i typowe dla świata komercji wypychanie produktu na rynek nim był doszlifowany. Widać to teraz w Seven, gdzie mimo dodania jeszcze paru ciekawych rzeczy ogólna zasobożerność spadła. Koniec końców Vista powinna była wyjść dopiero w okolicach Vista SP1 — jednak pokusie „wypuścmy produkt już teraz, userzy nam wyszukają bugi i się później załata” ulega bardzo wielu producentów (np. w branży rozrywkowej — gry itp. — jest to szalenie popularne).

    W Seven MS postanowił spróbować czegoś nowego — dać userom wczesny dostęp do bety i RC, by zrobić „oficjalny” release z ulepszonym kodem. Ciekawe jakie to będzie miało efekty (jeśli się uda, to będzie świetnym argumentem ZA modelem OSS, gdzie publiczne bety są raczej standardem, a nie wyjątkiem).

    W każdym razie wydaje mi się, że MS szybciej asymiluje dobre rzeczy z modelu OSS, niż świat OSS przekonuje się do pewnych zagrywek z modelu MS. A szkoda, bo MS sporo rzeczy robi naprawdę dobrze (dlatego ma monopol i można się od niego uczyć, również na jego błędach).

    Polubienie

  13. Nauczanie tego, co ma większościowy udział w rynku ma więcej sensu, niż uczenie dzieciaków o systemach, które mają udział w rynku na poziomie paru procent (edukacja powinna być praktyczna, chyba że mówimy o studiowaniu czegoś z IT).

    Oni (ja też) chcą to zmienić.

    Pomijając nawet lobbowanie i potencjalne łapówy (które pewnie mają miejsce), to MS faktycznie ma bardzo agresywną politykę cenową jeśli idzie o edukację, studentów, czy startupy. Startup, w którym pracuje mój znajomy ma zdaje się wolny dostęp do oprogramowania MS za parę dolców rocznie. Ale czy to grzech?

    Jedyna prawda to to, że MS wykorzystuje w pełni swoją pozycję monopolisty. Ale taki ma prawny obowiązek (generować jak największy zysk dla udziałowców).

    Jak lubisz mieć robione koło tyłka, to pewnie Ci pewne rzeczy nie przeszkadzają, może jesteś jego udziałowcem? Ja nie.

    Wydaje mi się, że MS i tak wymusza upgrade rzadziej, niż rozwiązania OSS…).

    Za upgrady OSS nie musisz płacić.

    Ale Vista się kiepsko przyjęła,

    Bo miała za wysokie wymagania, bo coś tam … bo zapanowała moda na krytykę Visty – ten ostatni punkt wskazuje jak zdanie tłumu może się odwrócić od pierwotnej opinii. Warto mieć to na uwadze podnosząc argument o większości użytkowników.

    W Seven MS postanowił spróbować czegoś nowego — dać userom wczesny dostęp do bety i RC, by zrobić „oficjalny” release z ulepszonym kodem.

    Vista była też rozpowszechnia dla „obcych” przed swoją premierą. To wcale nie jest, jakby się wydawało, jakieś super posunięcie MSu, który wierzy w wielu użytkowników, wyszukiwanie błędów itp… to nie OSS, to jest proszę ja Ciebie – marketing – reklama produktu, jaką robią MSowi za free wszyscy wypisujący „a testuje se siódemkę”.

    Polubienie

  14. „Jak lubisz mieć robione koło tyłka, to pewnie Ci pewne rzeczy nie przeszkadzają, może jesteś jego udziałowcem? Ja nie.”

    Nie chodzi o to, że „nie przeszkadzają”. Ale męczy mnie walenie w MS jak w bęben, gdy tak naprawdę powinno się krytykować 90% firm na rynku, bo zachowują się dokładnie tak samo. Krytyka musi być konstruktywna, proste „no luv 4 MS” nikomu nic nie daje. A nadgorliwe jeżdżenie po MS kończy się np. pomysłami typu Windows 7E. Jak 80% gospodyń gdańskich lubię OSS, ale nie lubię przesadyzmu FSF.

    „Vista była też rozpowszechnia dla „obcych” przed swoją premierą.”

    Sam pomysł MS stosował już wcześniej(czasem każąc sobie płacić za dostęp do bety :), ale nigdy na taką skalę (ani z taką reklamą). Owszem, masa blogów recenzujących po raz tysięczny nowy pasek zadań w Seven to darmowa reklama dla MS, ale myślę, że nie chodzi wyłącznie o to. Bo efekt jest taki, że ta masa userów wywiera też nacisk na producentów aplikacji i sprzętu. I np. Creative początkowo się zapierał „nie robimy sterowników dopóki Seven nie wyjdzie oficjalnie”, ale w końcu się ugięli i już pod Seven RC mogłem już usłyszeć swojego X-Fi. Bez tego pewnie byłoby jak z Vistą — dotkliwy brak sterowników zaraz po premierze. Myślę, że MS chciał uniknąć powtórki „scenariusza Visty”.

    A za upgrade OSS muszę płacić — obecne dystrybucje mają wymagania sprzętowe dużo większe, niż np. 4 lata temu.

    Polubienie

  15. Ale męczy mnie walenie w MS jak w bęben, gdy tak naprawdę powinno się krytykować 90% firm na rynku, bo zachowują się dokładnie tak samo.

    Te 90% nie zajmuje nawet 10%;) MS jest po prostu największy i jest najbardziej jaskrawym przez to przykładem, jak upadnie, będziemy narzekać na „firmy”, „kapitalistów” czy coś.

    Jak 80% gospodyń gdańskich lubię OSS, ale nie lubię przesadyzmu FSF.

    Jakieś miejscowe powiedzonko?:)

    Myślę, że MS chciał uniknąć powtórki „scenariusza Visty”.

    Lepsze to niż głupie hasła „Wow zaczyna się teraz”.

    A za upgrade OSS muszę płacić — obecne dystrybucje mają wymagania sprzętowe dużo większe, niż np. 4 lata temu.

    To jest za sprzęt, a nie za samą dystrybucję. A po za tym, nie przesadzaj, jak masz cienkiego kompa, to używaj oszczędniejszej dystrybucji, albo odchudź usługi. Nie wiem zresztą do czego uderzasz, mam 4 letniego kompa i aktualizuje system i działa wszystko, a wcale nie był to jakiś wypasiony sprzęt te 4 lata temu. Mam też innego, jeszcze starszego i też sobie radzi (choć już da się odczuwać jego wiek).

    Polubienie

  16. „gdy tak naprawdę powinno się krytykować 90% firm na rynku, bo zachowują się dokładnie tak samo.” – krytyka FSF tak naprawdę odnosi się właśnie do tych 90% firm na rynku, Microsoft jest tylko przykładem (jednym z najlepszych).
    A ja jakoś mogę bez przeszkód pracować na moim właśnie 4 letnim laptopie z obecną dystrybucją (Debian sid z KDE4), który jak był kupowany te 4 lata temu był laptopem z niższej półki. Vista na nim by nie ruszyła (co dopiero Seven). Co prawda od niedawna korzystam z nowego laptopa, ale tylko dlatego, że go wygrałem – gdyby nie to, ciągle bym siedział na tym 4-letnim, bo jedyne co mi w nim przeszkadzało to nagrzewanie się 😛
    Prawda jest taka, że najnowsze dystrybucje Linuksa odpalisz prawie na dowolnym sprzęcie. Chyba, że ktoś się naprawdę uprze na najnowsze Łubudubu z domyślną konfiguracją i wyrąbanymi-w-kosmos-i-nikomu-niepotrzebnymi-efektami(TM by Canonical). Ale cóż, repozytoria to też część systemu, lżejsze środowiska stoją otworem.

    Polubienie

  17. „krytyka FSF tak naprawdę odnosi się właśnie do tych 90% firm na rynku, Microsoft jest tylko przykładem”

    Nie. Te pozostałe 90% pojawia się tylko jako „proprietary software” w zdaniu „The case against Microsoft and proprietary software”. Cała reszta (siedem punktów) wali bardzo konkretnie w MS. To „Campaign against Windows 7”, a nie „uniwersalna krytyka zamkniętego oprogramowania”, zwłaszcza gdy czytają to ludze nie siedzący w OSS/FSF.

    „A ja jakoś mogę bez przeszkód pracować na moim właśnie 4 letnim laptopie z obecną dystrybucją”

    Bez przeszkód używałem Win7 na maszynie starszej, niż 4 lata…

    „Vista na nim by nie ruszyła (co dopiero Seven)”

    Seven ma mniejsze (realne — nie wiem jak te pudełkowe się mają do siebie) wymagania, niż Vista.

    „Prawda jest taka, że najnowsze dystrybucje Linuksa odpalisz prawie na dowolnym sprzęcie.”

    Oczywiście, bo zawsze możesz okroić funkcjonalność. W domu używam najnowszego Ubuntu na malutkim Eee Boksie — po prostu wyłączyłem Gnome/Compiza, dostęp głównie przez SSH itp. Nikt nie zaprzecza, że Linuksa da się lepiej dopasować do sprzętu. Ale jeśli chcesz wykorzystać wszystkie nowości wprowadzone w kolejnej edycji, to potrzebujesz mocniejszego sprzętu. Pewnie plazmoidy (czy jak to się zwie) w nowym KDE4 zadziałają i bez akceleracji 3D, tak samo jak można wyłączyć Aero w Windows, ale nie o to przecież chodzi.

    „Chyba, że ktoś się naprawdę uprze na najnowsze Łubudubu z domyślną konfiguracją i wyrąbanymi-w-kosmos-i-nikomu-niepotrzebnymi-efektami(TM by Canonical).”

    Otóż to. Porównuję defaulty, bo większość userów na nich właśnie jedzie. Tak jak Vistę ocenia się przez pryzmat defaultowych ustawień UAC, tak np. Ubuntu oceniać należy przez defaultowy desktop przygotowany przez Canonical. Jeśli zakładasz, że masz „świadomego usera” który umie sobie dopasować system, to np. argument FSF o bezpieczeństwie nie ma sensu, bo „świadomy user” nie klika w każdy załącznik, nie instaluje softu prosto z p2p itp. i nie narzeka na wirusy, a DRM bojkotuje u źródła, NIE KUPUJĄC muzyki, filmów czy gier z zabezpieczeniami.

    Polubienie

  18. BTW, Sigvatr, odnośnie „To jest za sprzęt, a nie za samą dystrybucję.”.

    Ja to wiem, ale chodzi mi o to, że wg. „7 grzechów” gdy Windows wymusza upgrade sprzętu to jest ZŁOOOO (a jak Linux robi to samo, to mamy tylko ramionami wzruszyć i siedzieć cicho?)

    „A po za tym, nie przesadzaj, jak masz cienkiego kompa, to używaj oszczędniejszej dystrybucji, albo odchudź usługi.”

    Ale jeśli MUSZĘ mieć to cholerne Ubuntu w konkretnej konfiguracji, bo potrzebuję supportu? (przypomnę, że do rozmów o sprzęcie doszliśmy przez argument „MS wymusza upgrade swoim cyklem supportowym”. Jeśli mam przejść z nowego Ubuntu na jakiś niszowy „Damn Small Linux”, to równie dobrze mogę wrócić z Visty do XP… Jeśli chcesz mieć dobry support, to musisz używać czegoś względnie nowego, popularnego, w konfiguracji jak najbliższej defaultowi. Niestety…

    Polubienie

  19. Właśnie chodzi o to, że Linux nie wymusza upgradu. Argument o wymuszaniu przez MS cyklem supportowym jest bez sensu, ale porównaj sobie świeżość dostępnych aplikacji i sterowników na takiego Windows 2000, i na odchudzonego na sprzęt z tamtej epoki (ale nowego) Linuksa. Używanie DSL (lub innych tego typu dystrybucji) nie oznacza wcale używania nierozwijanego dalej starocia, tak jak w przypadku XP. To jest główna różnica, może dla zwykłego użytkownika aż tak nie zauważalna, ale pod tym względem zdecydowanie Linux wygrywa.

    Polubienie

  20. dos, to które (konkretnie) distro Linuksa daje mi tak długi support, bym nie musiał robić upgradów?

    „Używanie DSL (lub innych tego typu dystrybucji) nie oznacza wcale używania nierozwijanego dalej starocia, tak jak w przypadku XP”

    XP ma 10 lat, a nadal masa ludzi go używa, możesz bezproblemowo zainstalować na nim nowy soft (MS, Adobe, …) itp. XP może nie mieć oficjalnego supportu producenta, ale mimo tego jest cholernie funkcjonalny. Chciałbym, by linuksy starzały się z taką godnością. Możesz podać przykłady softu, który wymaga Visty/Seven i nie da się uruchomić na XP?

    Ale fakt, że jądro systemu ogranicza Ci wybór sterowników. Z drugiej strony jak na starszym sprzęcie stawiasz starszego Windowsa, to bierzesz starsze sterowniki (z tamtej generacji systemu). Gorzej z dokładaniem do starego sprzętu i systemu nowych komponentów, ale to już inna bajka (i takie same schody czekają Cię jeśli do jądra 2.2 zechcesz podpiąć jakiś nowy sprzęt).

    Polubienie

  21. Sigvatr, na takie pytania to dos może odpowiedzieć — to wg. niego userzy DSL (czy innej niszowej distro linuksa) są lepiej supportowani i zaopatrzeni w soft niż userzy XP.

    Polubienie

  22. „(i takie same schody czekają Cię jeśli do jądra 2.2 zechcesz podpiąć jakiś nowy sprzęt).”
    Ale po kiego w dzisiejszych czasach odpalać jądro 2.2?
    „dos, to które (konkretnie) distro Linuksa daje mi tak długi support, bym nie musiał robić upgradów?”
    A czemu niby masz nie robić upgradów? To nie Windows, nie trzeba płacić.
    „to wg. niego userzy DSL (czy innej niszowej distro linuksa) są lepiej supportowani i zaopatrzeni w soft niż userzy XP.”
    Zdecydowanie. Aktualizacje są dostępne, bugi są łatane, mogę nawet pogadać z twórcami bez żadnych przeszkód, a i pewnie jak ich na piwo zaproszę to nie odmówią i może trochę z systemem pomogą 😉 (jakby ktoś był na tyle tępy, że nie zauważył – to zdanie było pół żartem, pół serio ;P)

    To jest właśnie ta różnica. W przypadku Windowsów na starszym sprzęcie musisz instalować stare wersje, co do których nie masz żadnej pewności jeśli chodzi o dostępne oprogramowanie i ich przyszłość. Vista z wyłączonym Aero to jednak nie to samo, co Linux z fluxboksem, czy innym lekkim wm (a patrząc na to jak enlightenment śmiga na moim Freerunnerze, to myślę, że nie będzie kłopotu z postawieniem go na starym piecu i posiadaniu wydajnego, świetnie wyglądającego WM z łądnymi animacjami w najnowszej wersji, na sprzęcie sprzed 10 lat). XP ma 10 lat i jest zombie – dawno powinien umrzeć, ale Microsoft sztucznie utrzymał go przy życiu (najpierw swoją taktyką, potem swoimi błędami). I w końcu umrze, a wtedy już z upgradem będzie kłopot. A Linuksa 2.6.30 jakoś możesz bez przeszkód postawić na starej maszynie, nie musisz wcale się cofać do wersji jądra wydanej wtedy, kiedy produkowano maszynę, a to właśnie próbujesz nam tutaj wmówić.

    Polubienie

  23. Jeszcze mogę coś dodać. Zdajesz sobie sprawę z tego, że w niektórych miejscach Windows 98 jest ciągle popularny? Głównie ze względu na to, że na posiadanym sprzęcie nowsze Windowsy nie ruszą wcale, i w gruncie rzeczy nie są one potrzebne. Ale załóżmy, że coś się z nim stanie – gdzie znajdziesz support dla Windowsa 98? Żeby zostać przy Windowsie, trzeba byłoby kupować nowy sprzęt i instalować na nim Vistę. W przypadku Linuksa możesz ciągle instalować nowe wersje, aktualizować, mieć dostępny support, czy nawet korzystać z dystrybucji ciągłej, nie zmieniając wcale tego sprzętu. Stary sprzęt nie musi oznaczać starych wersji oprogramowania, nawet, jeśli musi oznaczać stare wersje Windowsa.

    Polubienie

  24. „A czemu niby masz nie robić upgradów? To nie Windows, nie trzeba płacić.”

    Bo upgrade wymusza upgrade sprzętu — chcę nowej wersji systemu, ale nie chcę marnować czasu na tweakowanie go do poziomu który będzie dość lekki dla mojego obecnego sprzętu. „7 grzechów” mówi chyba o koszcie sprzętu (a wręcz zmowie MS z producentami sprzętu).

    I nadal proszę o przykłady aplikacji, które do działania wymagają Visty i nie można ich użyć na „zombie” XP. Bo na razie to jakieś kity mi chyba wciskasz?

    „W przypadku Linuksa możesz ciągle instalować nowe wersje, aktualizować, mieć dostępny support,”

    MUSISZ aktualizować by mieć support. Tak samo jak z zamkniętym softem.

    „czy nawet korzystać z dystrybucji ciągłej”

    Z ciekawości, która to dystrybucja ciągła daje support?

    Poza tym nie popadajmy w patologiczne linuksiarstwo — owszem, Vista z wyłączonym Aero nie jest tym samym, co fluxbox — bo wyłączenie Aero to utrata głównie eye candy, rezygnacja z Gnome to totalna zmiana funkcjonalności. Enlightenment jest ładny, ale niespójny z czymkolwiek innym — poza tym mówimy o antycznym E16, czy niewydanym chyba nadal E17?

    Linuksa 2.6.30 mogę sobie sam postawić, owszem. Ale wymaga to sporych umiejętności, więc skorzystać może tylko wąskie grono (za mało firm supportuje linuksy, praktycznie nikt nie zajmuje się „custom configurations”).

    Polubienie

  25. Coś tak się uparł na wykazanie, że upgrade systemu oznacza upgrade sprzętu – człowieku, pisałem to wyżej, napiszę jeszcze raz, nie upgraduje tego kompa, a upgraduje Ubuntu i nic się złego nie dzieje. W przypadku WIndowsów, musisz zapłacić za nowy system. Poczekaj kilkanaście lat, Windows XP zleci z rynku,. to się doczekasz aplikacji, które na niego nie działają. Żeby uruchamiać programy na Gnome, trzeba mieć GTK w systemie, o to Ci chodzi? I dalej leciesz z tym argumentem popularności, już o tym pisałem, jest popularny, bo jest popularny – używasz bo go używaj inni, jak to się zmieni, to nic z Windowsa nie zostanie. Kto wie, może wtedy zaczną go lepiej pisać.

    Polubienie

  26. „Bo upgrade wymusza upgrade sprzętu”
    Pod Windowsem tak. Pod Linuksami nie musi. Czegoś tu nie rozumiesz, „aptitude full-upgrade” a „Aktualizacja systemu Windows” jednak trochę się różnią, sytuacji z Windowsa nie można odzwierciedlać bezpośrednio na Linuksa.
    „chcę nowej wersji systemu, ale nie chcę marnować czasu na tweakowanie go do poziomu który będzie dość lekki dla mojego obecnego sprzętu.”
    Mówimy o upgrade, czy instalacji nowej wersji od zera? Ja jakoś mogę aktualizować
    „rezygnacja z Gnome to totalna zmiana funkcjonalności.”
    Nie trzeba w ogóle zaczynać korzystać z GNOME.
    „poza tym mówimy o antycznym E16, czy niewydanym chyba nadal E17? ”
    Mówię o wręcz super-wydajnym E17. Śmiga cudnie na moim telefonie z procesorem ARM 400 MHz, 128 MB RAMu i okropnym wydajnościowo chipsetem graficznym z poprzedniej epoki, który obsługuje ekran o 4 razy większej rozdzielczości niż powinien. Na pececie ze średniej półki sprzed 10 lat śmiga pewnie jeszcze lepiej.
    „I nadal proszę o przykłady aplikacji, które do działania wymagają Visty i nie można ich użyć na „zombie” XP. Bo na razie to jakieś kity mi chyba wciskasz?”
    Nic takiego nie powiedziałem, nie korzystam z Windowsów już długi czas, nie znam się już kompletnie na dzisiejszych aplikacjach Windowsowych.
    „Linuksa 2.6.30 mogę sobie sam postawić, owszem. Ale wymaga to sporych umiejętności, więc skorzystać może tylko wąskie grono (za mało firm supportuje linuksy, praktycznie nikt nie zajmuje się „custom configurations”).”
    Nie mówię o custom configurations. Z tego co mi wiadomo dzisiejsze dystrybucje korzystają z dzisiejszych wersji kerneli. Jeśli nie z 2.6.30, to z 2.6.29 – co to za różnica? I tak w kolejnej wersji będzie już np. 2.6.31, co jednak niczego nie zmieni w prędkości działania.

    Polubienie

  27. Nie dokończyłem jednego zdania: „Mówimy o upgrade, czy instalacji nowej wersji od zera? Ja jakoś mogę aktualizować”… zachowując swoją poprzednią konfiguracje, wybrane środowisko i aplikacje. Upgrade systemu nie powoduje, że zamiast mojego KDE4 odzywa się nagle GNOME, tylko dlatego, że dystrybucja ma go domyślnie.

    Może jeszcze co do aplikacji z Visty, które nie działają na XP – spójrz, ile aplikacji nie działa na 98. XP spotka ten sam los. Ten sam los spotka też Vistę i Seven, prędzej czy później. A ja na swoim starym sprzęcie mogę odpalić najnowszy system, na którym to, czy jakaś aplikacja pójdzie czy nie, zależy tylko i wyłącznie od wymagań sprzętowych aplikacji, a nie od zainstalowanego systemu. (no, pomijając przypadek, kiedy program nie jest na Linuksa ;P)

    Polubienie

  28. „A ja na swoim starym sprzęcie mogę odpalić najnowszy system, na którym to, czy jakaś aplikacja pójdzie czy nie, zależy tylko i wyłącznie od wymagań sprzętowych aplikacji, a nie od zainstalowanego systemu.”

    Pod warunkiem, że aplikacja nie używa np. bibliotek Gnome1, starszego XFree, starego libc czy czegoś podobnego. Jeśli spojrzysz na to obiektywnie, to taki 10-letni XP trzyma się pod względem kompatybilności i dostępności softu o wiele, wiele lepiej niż linuksowe środowiska mające o połowę mniej lat. Możesz odpalić i soft sprzed 10 lat, i najnowszego Photoshopa.

    Polubienie

  29. „bibliotek Gnome1, starszego XFree, starego libc”
    Nie mam problemu z uruchomieniem takich aplikacji, zwłaszcza, jeśli są dostępne w repo. Biblioteki GTK 1 można doinstalować i mieć obok GTK+ 2 (tak samo jak z .NET framework ;P), a jeśli chodzi o XFree i libc to zwykle tylko wystarczy przekompilować (czym zajmują się dystrybucję). Zadam ci to samo pytanie: pokaż mi jakąś aplikację, która z tego powodu nie działa pod najnowszymi Linuksami.

    Polubienie

  30. „Nie mam problemu z uruchomieniem takich aplikacji, zwłaszcza, jeśli są dostępne w repo.”

    To żeś odkrył. Jasne, że jeśli coś jest w repo, to da się łatwo zainstalować/uruchomić. Ale nie wszystko jest w repo, zwłaszcza gdy maczają w nim palce ludzie z odchyłem FSF.

    Możesz posadzić gtk1 obok gtk2, od tego jest wersjonowanie bibliotek, ale sytuacja się komplikuje gdy w środowisku X próbujesz odpalić coś, co było zbudowane z innymi bibliotekami (i, nie daj Boże, próbuje użyć jakiegoś zmienionego X Extensions). Przekompilowanie często nie jest trywialne (trzeba patchować). A czasem są po prostu problemy „bo tak” — np. chyba RH dawał bibliotece expat inne numerki wersji niż pozostałe dystrybucje. A, i nawet ustawienia kompilatora mogą zerwać zgodność między systemem a softem.

    „Zadam ci to samo pytanie:”

    Wskaż mi najpierw te aplikacje nie działające pod XP, a potem zabierz się za odwracanie kota ogonem, OK? 🙂

    Doceniam dobrą dyskusję z naciąganymi argumentami, ale jeśli naprawdę nigdy nie miałeś problemów ze wsteczną zgodnością pod Linuksem, to chyba nigdy nie musiałeś sięgać po soft spoza repo (w związku z czym zazdroszczę — ja musiałem używać softu z repo dla innych wersji dystrybucji, softu z repo dla całkiem innych distro, softu dostępnego tylko w formie binarek dla libc5, sterowników które przestały być wspierane w czasach linuksa 2.2.0, aplikacji wymagających włączania ton „opcji kompatybilnościowych” w jądrze i kompilowania własnego kernela i serio nie uwierzę w „gładką kompatybilność” Linuksa, bo się wiele razy już naciąłem. Widziałem nawet jak między jądrem 2.6.x a 2.6.y ktoś zerwał zgodność API podsysytemu PCI, bo mu się zachciało z jakiejś publicznej funkcji zbędny parametr wyrzucić. Ba, mam nawet płytę Abita (AN52) na której SATA działało pięknie gdzieś tak do okolic 2.6.12… a potem przestało, w związku z czym nie mogę na tym kompiku mieć żadnego nowszego jądra.

    Polubienie

  31. „Wskaż mi najpierw te aplikacje nie działające pod XP, a potem zabierz się za odwracanie kota ogonem, OK? :)”
    Jak już odpowiedziałem, nie korzystam z Windowsa, i nie wiem czy moje argumenty można już odnieść do XP (sam zresztą akurat o XP nie wspominałem, tylko ogólnie o „starych wersjach”). Ale jeśli nie, to na pewno będzie można, to tylko kwestia czasu.
    „Możesz posadzić gtk1 obok gtk2, od tego jest wersjonowanie bibliotek, ale sytuacja się komplikuje(…)”
    Zajrzyj w katalog „Program Files” pod Windowsem i zaglądaj regularnie w „System32” podczas instalacji różnych aplikacji. Tam to dopiero sytuacja się komplikuje 😉
    „Doceniam dobrą dyskusję z naciąganymi argumentami, ale jeśli naprawdę nigdy nie miałeś problemów ze wsteczną zgodnością pod Linuksem, to chyba nigdy nie musiałeś sięgać po soft spoza repo(…)”
    Musiałem. Co prawda rzadko, ale w takich sytuacjach po prostu taki soft kompilowałem. Raz tylko z lenistwa podkradłem paczkę PackageKit z Ubuntu (korzystam z Debiana), bo musiałem zobaczyć jak się PK zachowuje z backendem APT (piszę aplikacje korzystającą z PK na Openmoko) 😛
    ” Ba, mam nawet płytę Abita (AN52) na której SATA działało pięknie gdzieś tak do okolic 2.6.12… a potem przestało, w związku z czym nie mogę na tym kompiku mieć żadnego nowszego jądra.”
    A o czymś takim jak bugtracker się nie słyszało? 😉

    „aplikacji wymagających włączania ton „opcji kompatybilnościowych” w jądrze”
    Jakie to aplikacje? 😛

    Cóż, jeżeli sięga się po stare wersje binarek, kompiluje własne jądro i bawi się tego typu rzeczami to odpowiedzialność za zrywanie kombatybilności zrzuca się na samego siebie, bo robiąc to samo pod Windowsem (na ile się w ogóle da) można narobić jeszcze większego syfu. Ja jakoś korzystam z wersji dystrybucyjnych wszystkiego co się da, a jak się nie da to kompiluje, i jakoś nie uświadczam żadnego z opisywanych przez ciebie problemów 😉

    Polubienie

  32. „A o czymś takim jak bugtracker się nie słyszało? ”

    Niestety, nie działa. Sterownik został spieprzony podczas akcji „czyszczenia i upraszczania kodu” i jak na razie każdy zgłaszający problem słyszał „na innych płytach z tym chipsetem nie ma problemu, to producent źle zaimplementował coś z raidem/AHCI, wymień płytę główną”. I o ile doceniam wytłumaczenie „to wina producenta sprzętu, zrobił coś nietypowo”, o tyle sytuacja „działało na starym jądrze, na nowych już nie” jest dość przykra. Zwłaszcza, że raczej normalne jest umieszczanie w kodzie jądra obejść dla różnych dziwnych biosów.

    „Jakie to aplikacje?”

    Najróżniejsze, od komunikacyjnych (łączenie z dziwnymi terminalami) po przetwarzające specyficzne dane. W Linuksie się bardzo dużo zmieniało w krótkim czasie — dev, devfs, udev, tty/pty, procfs, sysfs. Nawet teraz mam pod ręką świeżutkie Gentoo, w którym udev w dmesg marudzi mi „deprecated sysfs layout; some udev features will not work correctly”, bo mam włączone CONFIG_SYSFS_DEPRECATED, której to opcji niestety potrzebuję dla innej aplikacji.

    „robiąc to samo pod Windowsem (na ile się w ogóle da) można narobić jeszcze większego syfu”

    Z pewnością. Różnica jest taka, że pod Windowsem nie muszę w ogóle tak kombinować by użyć starszego programu (najwyżej w propertiesach binarki kliknę jakiś „win95 compatibility mode”, więc problemów też nie mam. Windows ma tak rozciągnięty cykl wydawniczy, że jest mało okazji by coś się spieprzyło, a poza tym BARDZO cenią sobie zgodność i zawsze dbają, by zachować ją na jak najdłuższym odcinku. Tryb MS-DOS i 16-bitowych sterowników zniknął chyba dopiero w XP, Seven powprowadzało sporo ograniczeń i reguł dot. „dozwolonych” lokalizacji w rejestrze i folderach systemowych, ale MS od razu dodał system wirtualizacji ścieżek by niedbałe aplikacje były kierowane we właściwe miejsce, a WinSxS znakomicie załatwia kompatybilność ABI… koniec końców mając aplikację sprzed 5 czy 10 lat mam praktycznie gwarancję, że odpalę ją sobie „tak po prostu” pod Windowsem, podczas gdy pod Linuksem mam praktycznie gwarancję dłuższej zabawy (patchowanie, ręczne kompilowanie itp.).

    Inna sprawa, że taka dbałość o to, by bardzo stare aplikacje działały na nowoczesnym systemie odbija się czkawką. Windowsy są pod tym względem bardzo podobne do pecetów — kupa „zaszłości historycznych” będących kulą u nogi.

    Polubienie

  33. Z pewnością. Różnica jest taka, że pod Windowsem nie muszę w ogóle tak kombinować by użyć starszego programu (najwyżej w propertiesach binarki kliknę jakiś „win95 compatibility mode”, więc problemów też nie mam.

    końców mając aplikację sprzed 5 czy 10 lat mam praktycznie gwarancję, że odpalę ją sobie „tak po prostu” pod Windowsem, podczas gdy pod Linuksem mam praktycznie gwarancję dłuższej zabawy (patchowanie, ręczne kompilowanie itp.).

    Bardzo chciałbym mieć Twój system. Ja dla przykładu, prędzej uruchamiam na Wine programy z Windows 95 niż na Windowsie XP.

    Polubienie

  34. Zwykła Vista SP1 (a teraz 7 RC), ale częściej mam do czynienia z aplikacjami z okolic XP na współczesnym systemie, niż z aplikacjami z Win95 na XP. Wierzę, że ten drugi scenariusz jest dużo gorszy, bo w końcu w Win95 nawet aplikacje dosowe można było uruchomić…

    Polubienie

  35. Powoływałem się na fakty ostatnich 8 lat, pomijając to, co było wcześniej. Możesz próbować teraz przepychanki na słowa, ale co chcesz tym udowodnić?

    Że jesteś ekscentrykiem, który za pięć lat będzie nadal przywiązywał wagę do zgodności między Ubuntu 6 a Ubuntu 8, podczas gdy zwykli userzy będą martwili się migracją z Ubuntu 16 na Ubuntu 18?

    Aplikacje o których mowa (z epoki Win95) to czasy, w których IE właśnie mordował Netscape Navigatora i wprowadzał Active Desktop, a o RSS nikt nie słyszał. Ładowanie obrazka JPG na pulpit było „full wypas”, bo do tej pory tylko BMP można było tak użyć. Na moim linuksie statycznie skompilowany WordPerfect próbował wtedy zawalczyć ze StarOfficem (pod KDE1), a fonty TTF trzeba było do Type1 konwertować, by ich w X-ach użyć.

    Mówiąc wprost: czepiasz się, mało finezyjnie na dodatek 🙂

    Polubienie

  36. Czepiasz, to się Ty. Ja domagam się faktów, podaje Ci je też, ale je prawdę mówiąc zlewasz.
    bq. Że jesteś ekscentrykiem, który za pięć lat będzie nadal przywiązywał wagę do zgodności między Ubuntu 6 a Ubuntu 8

    Proroctwo? Znajdź mój tekst w którym piszę, czy nawet wspominam o Ubuntu 6.
    bq. Aplikacje o których mowa (z epoki Win95) to czasy

    Trochę Ci się nie udało, bo w 95 nie można było wstawić jpg na tapetę, dopiero od 98, a może późniejszej 95.
    bq. Na moim linuksie statycznie skompilowany WordPerfect próbował wtedy zawalczyć ze StarOfficem (pod KDE1), a fonty TTF trzeba było do Type1 konwertować, by ich w X-ach użyć.

    No i co z tego („Linuksie” jeśli już)? Zarówno Windows jak i Linux, czy nawet MacOS zmieniają się. Tak samo jak widok zza okna, albo my sami – „panta rei”.

    Polubienie

  37. Ech. Zarysuję Ci skrót rozmowy, bo się pogubiłeś:

    Ja: Windows ma zarąbistą zgodność wsteczną
    Ty: Nie, bo mi soft z Win95 działa tylko w Wine, nie chce działać w XP
    Ja: Możliwe, patrzę na zgodnośc między XP i Vistą/Seven (ostatnie 6-8 lat), a nie soft sprzed ery XP(między 10 a 15 lat temu).
    Ty: Ha, czyli używasz argumentów bez pokrycia!
    Ja: Nie, po prostu XP wyszło prawie 10 lat temu, a Win95 jeszcze dawniej i nie widzę powodu by przywiązywać uwagę do softu, który powstawał gdy JPG dopiero wchodził na tapety.
    Ty: Ha, znowu błąd! W czasach Win95 były tylko bitmapy, JPG wszedł dopiero w Win98!

    Najwidoczniej nie mogę z Tobą pogadać o binarnej zgodności Windowsów bez uwzględniania softu z epoki, gdy nawet JPG na tapecie nie można było ustawić, a SDI się kupowało na spółkę z dziesięcioma kumplami z osiedla.

    „No i co z tego („Linuksie” jeśli już)?”

    To z tego, że to absurdalnie odległy okres i postanowiłem zignorować aplikacje z tamtych czasów jako „tak stare, że nie ma co sobie nimi głowy zawracać”, ale dla Ciebie to „brak pokrycia argumentów”.

    BTW, Linux to zdaje się nazwa własna (trademark jądra, chyba nadal do Torvaldsa należy, czyż nie?), a „linuks” to obiegowe określenie całego systemu. Mówiąc o używaniu WP czy fontów Type1 w „linuksie” miałem na myśli właśnie system jako całość, a nie samo jądro, więc chyba czepiasz się coraz bardziej.

    To ja sobie pójdę, bo w następnej odpowiedzi pewnie brak przecinków mi wytkniesz 🙂

    Polubienie

  38. Hoppke: jakoś tak każdy z nas, szczególnie Ty, możesz przyznać śmiało, wyciąga to co chce. Ja Ci teraz zarysuje ten ten Twój zarys:

    Ty: Windows ma zarąbistą zgodność wsteczną
    Ja: Ta? A spójrz na to.
    Ty: Ale ja miałem myśli ostatnie lata
    Ja: sam więc przyznałeś, że nie przedstawiasz wszystkich Windowsów
    Ty: A tamto było dawno, więc to już nie Windowsy
    Tutaj następuje wyrwanie z kontekstu, moja odpowiedź dotyczyła czego innego

    Nie chce mi się już dalej pisać, bo nawet nie będziesz łaskaw przeczytać. Za udział w dyskusji dziękuję.

    Dyskusja bezcelowa, jak zwykle… ;x

    Czy Jogger, czy Onet – masz rację, wszędzie nie dochodzi się do niczego. Tylko liczba komci wzrasta:)

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.