O wolności słowa w opinii Torero

Ta notka stanowczo za długo czekała, ale cóż życie, nie zawsze ma się czas, nawet na rzeczy ważne. Za poniższy komentarz, zostałem poszczuty administratorem tegoż (jogger.pl) szanownego serwisu. To o serwisie, to nie ironicznie napisałem, ino kurtuazyjnie 🙂

Komentarz ów zamieściłem na blogu pewnego, tu nieco mniej kurtuazyjnie, pieniacza, mającego czasem problemy z klarownym wyrażaniem myśli. Nazwanego Torero. Administrator, nie raczył mi łaskawie odpowiedzieć czemuż to dał się nabrać na prowokację kogoś, kto najwyraźniej nie dorósł do przyjmowania konsekwencji publikacji swoich wypocin. Tu niektórzy mogliby się doszukiwać układów koleżeńskich, które przesłaniają zwykłą przyzwoitość. Acz ja widzę tu raczej nieskłonność do angażowania się ponad minimum w losy podupadającego serwisu. Za którego jest jakoś tam odpowiedzialnym, ale życie już toczy się gdzie indziej.

Tytułem wstępu i wyjaśniania podpowiem, że Torero, bardzo źle przyjął moją krytykę jego tekstu. W związku z tym odpisał (o dziwo – co zresztą wyjaśniam w załączonym tekście) w bardzo nieładnym, ubliżającym mojej skromnej osobie. Jako, że nie jest moją małżonką, nie wypadało mu tego robić. Tym bardziej, że pisał różne głupoty, jakich treści można się domyśleć, gdyż na wszystkie zarzuty odpowiedziałem.

Oho! Jaki zaszczyt mnie kopnął, wielki T, przestał się dąsać i mi odpowiedział (czego nawet nie chciałem). Zdaję sobie sprawę, że to tylko poza, bo głupio mu teraz przy świadkach wychodzić na tego, co nie umie pogodzić się z krytyką. Trafioną widać, co udowadnia usuwanie moich postów. Punkt dla mnie.

Zaprawdę, pewnie z drżeniem serca, czekasz na powiadomienia o komciach, aby tylko nie napisał nikt „pożądany” przed tymi „non grata”. Ale przejdźmy do odpowiedzi właściwej:

O tym, czemu w ogóle zaszczycam twojego posty własnym komentarzem, już ci wyjaśniałem. Więc wysil się i poszukaj odpowiedzi w swojej nieskalanej racjonalną (z przyzwoitości, ograniczmy to do tematów paranormalnych) myślą głowie. Nic się nie zmieniło podpowiem.

Daruj sobie więc kretyńskie przycinki do stanu moich palców, których nigdy w życiu nie było ci dane obejrzeć. Jeśli idzie o moje rzekome tłamszenie wolności słowa, to jest to zmyślone. Żałosna próba zakrzyczenia przeciwnika „a u was biją czarnych”. Każdy, nawet ty!, może sobie Joggera założyć – już to tłumaczyłem, zdaje się Pecetowi, to równie dobrze, mógłbyś mnie krytykować, że publikując po polsku, blokując tym samym wolność wypowiedzi osób nie władającym tych językiem.

Wydoroślej. I idź spać.

Pomijając tutaj kwestie twojej wiary w pseudonaukę, czy momentami przezabawny dobór argumentów (do dziś zastanawiam się czy po prostu nie żartowałeś – co gorsza, raczej nie). Pomijając nawet usuwanie komentarzy, jeśli akurat nikt nie patrzył(!) …

… to chciałem akcentować tą ostatnią linijkę. Właściwie to pierwsze słowo: wydoroślej. W swoich tekstach po wielokroć wyrażałeś swoją pogardę do ludzi, któryś określałeś mianem gimbazy, jednocześnie chyba nie będą za bardzo świadomym co to słowo oznacza. Sam jednak zachowujesz się niewiele lepiej, a biorąc uwagę styl pisarski, gorzej.

A więc nasłałeś na mnie moderatora, aby straszył mnie. Bardzo dorosłe panie T., jakoż te cenna lekcja, kiedy nie umie się odpowiedzieć, trzeba adwersarzowi zamknąć usta. Ja tej z niej nie skorzystam.

Jogger umiera piszą niektórzy. Jogger to kółko wzajemnej adoracji paru kolesi zapewniają inni. A jednak trochę mi szkoda, kiedy się dowiaduję, że coś w tym jest.

7 myśli na temat “O wolności słowa w opinii Torero

  1. Ech ten Twój butthurt. Czuję, że się zaraz udzieli przez wifi psu mojego sąsiada.

    PS Narzekasz, że czepia się Twoich palców, a sam czepiasz się jego stosunków wewnątrzmałżeńskich. Masz się za lepszego? Troll harder!

    Polubienie

  2. @Zammer: jestem lepszy. Od ciebie. Po pierwsze: nie piszę bzdurnych „hejterskich” komentarzy. Dopiero potem dokleiłeś (choć uczciwie dodałeś „PS” – choć tyle) jakiś tam argument.

    A co do jego samego:

    PS Narzekasz, że czepia się Twoich palców, a sam czepiasz się jego stosunków wewnątrzmałżeńskich

    To: Ja nigdzie nie pisałem o jego żonie (czy tam mężu, nieważne). Czytaj ze zrozumieniem, na pewno nie zaszkodzi.

    Polubienie

  3. Może i jesteś lepszy ode mnie, mnie to wisi. Z mojej strony to nie był żaden „hejterski komentarz”, tylko wyrażenie zażenowania Twoim „hejterskim wypisem”. Lepiej się czujesz z takim wyjaśnieniem może? Bo jak nie, to wymyślę jakieś inne, np. takie: to nie był „hejterski komentarz”, tylko zakrztuszenie się potokiem bzdur, jakie wyszły spod Twojej klawiatury; czekam na jeszcze bardziej spektakularny emoquit – bardziej niż u Ś.P. n3m0, Świeć Panie nad jego duszą gdzieś w otchłaniach sieci.

    Osobiście to drugie bardziej mi się podoba, ale wybierz sobie które wolisz. Lub zamów trzecie wyjaśnienie, obiecuję się postarać.

    Jako, że nie jest moją małżonką, nie wypadało mu tego robić.

    Tu Cię mam śmierdzielu 🙂

    Polubienie

  4. Bla bla bla… Torero to część twojej rodziny, czy jak?
    Obojętnie, jakbyś tam nie nazwał swojego „tekstu”, to nie zmienia faktu, że to było tępe wyzłośliwianie się.

    Jako, że nie jest moją małżonką, nie wypadało mu tego robić.

    Tu Cię mam śmierdzielu 🙂

    A przeczytałeś to jedno zdanie?

    Polubienie

  5. W kontekście brzmi jeszcze gorzej, ale cóż. Jaki pan, taki kram.

    Co do rodziny – ja się Twojej postępowej nie czepiam, możesz i być nawet „cudownym dzieckiem dwóch pedałów”, więc i Ty zostaw mą w spokoju.

    Polubienie

  6. W kontekście brzmi jeszcze gorzej, ale cóż. Jaki pan, taki kram.

    Nie pisz o kontekście, kiedy wytykam ci błędy w rozumieniu tekstu 🙂 Nie wiem co ty tam się doszukujesz, w dodatku dwa razy pod rząd. Obawiam się, że rozmowa z tobą jest bezsensowna. Dlatego jej zaniechamy. Pokój.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.