Watchmen (2009)

Dziś krótko o filmie „Watchmen”. Stanowi on ekranizację nieznanego mi komiksu, pod tym samym tytułem. Nie mogę go więc odbierać jako adaptacji, choć z bardzo pobieżnych informacji wnioskuje, że jest dość wierna. Nie wiem, czy film nie dostał by mniejszej noty, albo wyższej, gdybym go jednak przeczytał. No, do rzeczy.

Fabuła dzieje się w USA, głównie, w pamiętnym roku 1985. W filmie jednak sporo czasu zajmują retrospekcje, które przybliżają nam bohaterów i ich historie. A właśnie, historia potoczyła się nieco inaczej niż to pamiętamy, lub możemy wyczytać z podręczników. Choćby to, że Amerykanie wygrali wojnę w Wietnamie (w przeciągu tygodnia), albo, to, że prezydentem którąś tam kadencję z rzędu jest Nixon. Wciąż trwa Zimna Wojna, w dodatku Rosjanie całkiem serio rozważają możliwość ataku na USA.

W samej zaś Ameryce pojawili się zamaskowani „super-złoczyńcy”, oraz w odpowiedzi „super-bohaterowie”. Jednak pomijając maski, kostiumy, gadżety oraz dość dobrą kondycję fizyczną w zasadzie nie różnią się niczym od innych ludzi (z jednym wyjątkiem). Mają swoje wady i to nawet całkiem sporo, niektórzy nawet zbyt wiele: ten jest faszystą, tamten gwałcicielem, połowa ma coś z głową. Tak więc nic dziwnego, że w końcu zakazano tej małej błazenady na ulicach amerykańskich miast. Ale nie wszyscy potrafią zapomnieć o swoim powołaniu, nawet choćby chcieli.

Głównym narratorem opowieści jest Rorschach, może nie do końca normalny, ale za to bardzo konkretny koleś, który chyba spędził za dużo czasu z jakimiś psychologami. Rorschach prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa jego przyjaciela i kolegi po fachu Komedianta. Powody, dla których ów zginął są jednak o wiele bardziej złożone niż pierwotnie on przypuszczał.

Według mnie warto ten film obejrzeć, bo to dobry film; niezłe widowisko, oraz ma świetny soundtrack, poza tym całkiem sporo trwa. No, to ostatnie, to trochę minus, jeśli film ogląda się w kinie, bez żadnej przerwy na pozbieranie myśli. Ostatnim czasy większość filmów, to góra 2godziny, zwykle około półtorej czasu trwania, więc widz może być nieprzygotowany do dłuższego widowiska (film trwa około 3 godzin). Ale ma niezłą fabułę, w której nic nie jest od początku jasne i klarowne, a zakończenie zaskakuje. No i samo przedstawienie super-bohaterów w czasach ich świetności, zmierzchu i po nim.

(Dodane, po szóstym komentarzu) Słusznie zwrócono mi uwagę, na to, że nie wspomniałem nic o doktorze Manhattanie. W sumie to bardzo się nie wyróżniał. Ot, znał się całkiem dobrze na fizyce. No i był nieco wyższy niż średnia wzrostu i miał całkiem imponującą muskulaturę (jak na fizyka). Miewał też trochę zapędów ekshibicjonistycznych i/bo tracił swoje człowieczeństwo. Już nawet nie wspominam o tym, że był niebieski i posiadał niezwykłe moce kontrolowania materii i energii za pomocą swojego umysłu. A nabył je standardowo – przez wypadek w eksperymencie naukowym. Oficjalnie stanowił broń USA i sama jego obecność lub brak wpływała na politykę zagraniczną tego kraju. Bądź co bądź, od biedy można powiedzieć, że był jednym z trybików fabuły tego filmu. No, skupiłem się na ludziach, to zapomniało mi się o nim.

14 myśli na temat “Watchmen (2009)

  1. Ogladalem DC i mimo iz dodali podobniez 20 minut film i tak byl dla mnie za krotki ;). Bardzo fajny swiat, bardzo fajne postacie. I co najciekawsze – nie wyszstko bylo powiedziane do widza wprost – co sie w amerykanskich filmach nieczesto zdarza.

    Polubienie

  2. „Jednak pomijając maski, kostiumy, gadżety oraz dość dobrą kondycję fizyczną w zasadzie nie różnią się niczym od innych ludzi.” Pominąłeś epizodyczną postać, nie przykuwającą uwagi widza, która nie wnosi nic do filmu – Dr Manhattan-a 😉

    Polubienie

  3. Film różni się od komiksu zakończeniem, nie w sensie tego ‚co’ z tej historii wynika, ale ‚jak’ do tego dochodzi – moim zdaniem filmowe zakończenie jest o wiele bardziej sensowne od komiksowego.

    Polubienie

  4. Myślę że warto. Komiks ma kilka dodatków (wkładka z katroteką czy też analiza psychologiczną Rorschach, teksty z książki Hollisa (pierwszy Nocny Puchacz) i dodatkowo ‚komiks w komiksie’ (Tales of the Black Freighter, dostępny w materiałach dodatkowych do filmu)

    Polubienie

  5. Jeżeli podobał Ci się świat z filmu (który ponoć został dość dokładnie odtworzony), to warto żeby zapoznać się z kilkoma smaczkami. Tales of the Black Freighter jest genialne wplątany w historię i kadry z jednego komiksu mieszają się z drugim. W ogóle jest kilka fajnych zabiegów stylistycznych 😉

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.