Sucker Punch (2011)

Wydawać by się mogło, że ten film to spełnienie marzeń geeków. Laski w militarystycznych, acz seksownych strojach, walczą za pomocą katan, broni palnej, z zastępami orków, nieumarłych i robotów. Trafiają się też burdel, smoki, zamki, obce planety… wymieniać można długo. Jak to wszystko w ogóle zmieściło się w niecałych dwóch godzinach?

Jak wstęp poznajemy historię Babydoll, którą ojczym umieścił w zakładzie dla umysłowo chorych, prowadzoną przez dr. Górski. Fabuła toczy się w latach 50-tych XX wieku. Bardzo podobał mi się ten prolog, zrealizowany jak teledysk do utworu „Sweet dreams”, nie skalany ani jednym słowem. We wspomnianym szpitalu, dziewczyna oczekuje na zabieg lobotomii, o jaką postarał się dla niej jej kochający zastępczy tatuś. Ma więc około pięciu dni na ucieczkę, w czym pomagają jej cztery koleżanki, również pensjonariuszki psychiatryka.

A zaczęło się tak dobrze, pomyślałem, kiedy oglądałem dalej. Niestety, choć trzeba oddać twórcom szczyptę fantazji i jej realizację, to jednak nie wyszło to za dobrze. Czasem z ekranu zbytnio wychodzi sztuczność i rendering efektów, a czasem sceny zwyczajnie rażą przesadą, w choreografii walk, czy w samej ich logice. Choć zdaję sobie sprawę, że to efekt częściowo zamierzony.

Już wydawało mi się, że obraz skoczy jedynie jako przykład przerostu formy na treścią, gdy oto dobiegł do końca. A zakończenie, które niejako wyjaśnia na co właśnie patrzyliśmy, jest świetne, wręcz rekompensuję środek. No i jeszcze ta lista utworów jakie przygrywają w wielu scenach, spory plus. Dlatego właśnie, jednak uznaję „Sucker Punch” za wart obejrzenia, z zastrzeżeniem jednak, że wymaga nieco wytrwałości.

A i jeszcze jedno: unikajcie trailerów (nie piszę tutaj o tych animacjach poniżej), trochę przekłamują sens, oglądany na czysto film wiele zyskuje.

Linki

24 myśli na temat “Sucker Punch (2011)

  1. W tytule i w ostatnim akapicie literówka „Socker” więc autor w ogóle nie wie chyba o czym pisze, skoro nawet tytułu dobrze nie przeczytał – to raz.
    Dwa – wpis dodany w lipcu.. a film leciał w kinach w marcu.

    Po co relacjonować filmy udając „kinomaniaka o dobrym guście” jak się ściąga 700MB divx-y z torrentów i ogląda je w domu (jeszcze by sie okazało ze na 15 calowym laptopie).

    Ja byłem na tym filmie w kinie (podkreślam: W KINIE!) dwa razy i dla mnie był fantastyczny pod każdym względem (no, może inteligencja fabuły nie porażała, ale nie oczekuję tego od każdego filmu). Jest generalnie zasada, że niektóre filmy są po prostu do oglądnięcia w kinie a obejrzenie ich pierwszy raz na kompie jest po prostu ich bezczeszczeniem.

    Polubienie

  2. Nie mam potrzeby zwierzać się z moich własnych odczuć, które były i są totalnie subiektywne. Idzcie ludzie czasem do kina (na jakikolwiek film) to poczujecie różnicę pomiędzy oglądaniem tandetnej jakości filmów w domu a dobrego, normalnego seansu w kinie z zapachem popcornu.

    Polubienie

  3. Chujowy film w kinie nie robi się fajny. To nie miało ani fabuły sensownej, ani ładnych dup, ani nie było śmieszne, ani efekty nie rzucały na kolana.

    No dobra, dupy były całkiem spoko, ale bez przesady.

    Polubienie

  4. Nie, ty zacząłeś implikując że jesteśmy pryszczatymi piratami nie chodzącymi do kina. Ja tylko kontynuowałem na poziomie przez ciebie narzuconym.

    Polubienie

  5. Problem tego filmu polega na tym,
    że dobra fabuła została przesłonięta przez
    jeszcze lepsze sceny walki i efekty specjalne…
    W skrócie: dobry ale nie dla każdego 😛

    Polubienie

  6. Zal, no dobra, także ty Pecet: dzięki za uwagę o literówce. Faktycznie głupia.

    @klausa: zauważyłem, że ostatnio o kiepskich filmach pisze mi się dużo. Ten akurat wyszedł, jak napisałem, „średnio”. A poza tym patrz tytuł bloga:P

    @konieckropka: ja również nie uważam, że oglądanie filmu w kinie sprawia, że staje się on lepszy, jakbyś przeczytał co napisałeś zauważyłbyś, że wszystkie wymienione wady raczej nie były spowodowane rzekomym brakiem obejrzenia w odpowiednim miejscu, co najmniej dwa razy z pokaźną torbą prażonej kukurydzy.
    A tak nawiasem: czasem niektóre moje notki leżą strasznie długo jaki takie pół szkice.

    @jam łasica: nie musiałem dorzucać takiej ironii. To prosta fabuła, historia o ucieczce ze szpitala, opowiedziana przez wdzięczną dla koleżanki, acz cierpiącą na wybujałą wyobraźnie dziewczynę.

    Polubienie

  7. Z całym szacunkiem Sigvatr, ale po ostatnim zdaniu widać, że nie zrozumiałeś do końca tego filmu. I nie dziwię się, bo pomimo (albo przez) genialnych efektów specjalnych, walki, dziewczyn… ten film miał całkiem ciekawe ukryte przesłanie, które ciężko zrozumieć po tylko jednokrotnym obejrzeniu… Nawiązanie do Matrixa może byłoby przesadzone, ale coś w ten deseń…

    Polubienie

  8. Ad. post z 02:06:19. Jeśli chcecie (a coś czuję, że jednak nie chcecie) zrozumieć więcej, to obejrzyjcie ten film po raz drugi.. i trzeci.. Może dotrze 😉

    Polubienie

  9. Jeśli Władcę Pierścieni, Matrixa czy Terminatora nazwiesz sztuką, to owszem… zakres się zwiększa i jest to wtedy sztuka… Wszystko zależy od definicji.

    Polubienie

  10. Obejrzałem trzy razy, nadal nie widzę nic poza posklejane show-offy z CGI i banalną historyjką o tym że ta dziewczynka miała we własnej głowie alternatywną rzeczywistość.

    Polubienie

  11. Ad. post z 02:06:19.

    Poproszę link, ja prosty człek, nie rozumiejący kultury wysokiej i nie umiejący szukać według tych tajemniczych koordynatów.

    to obejrzyjcie ten film po raz drugi.. i trzeci.. Może dotrze 😉

    Obejrzałem go raz i doskonale wiem co widziałem. Być może to ty musisz obejrzeć go nie wydychając zapachu popcornu?

    Polubienie

  12. Chyba poskąpiono nam wykładni znaczenia tego filmu. Cóż…
    Jak dla mnie, jak wspomniałem, całość (z wyjątkiem wstępu), jest opowieścią Sweet Pea. Która, nie bez kozery, będąc leczoną ubarwiła ją mnóstwem dodatków. Dla przykładu czemu historia Baby Doll jest „normalna”? Bo Sweet Pea jej nie znała. Dla niej jej przyjaciółka została przyprowadzona przez księdza z sierocińca (i jej więcej nie obchodziło). Całość szpitala zamienia się w burdel, kiedy poznajemy właśnie Sweet Pea, bo wtedy zaczyna się owa opowieść. Warto było posłuchać co mówiła wtedy doktor Górski, jako lekarka zapewne znała przypadłości swojej pacjentki. Baby Doll chorą nie będąc, a będąc bardzo bystrą, zauważyła parę rzeczy i od razu opracowała plan ucieczki. Nie było żadnego mistrza, ten postał dopiero później, w głowie Sweet Pea, kiedy spotkała bardzo miłego dla niej kierowce autobusu. W tamtej scenie w autobusie pojawił się również chłopiec z okopów – co dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że wtedy owo wszystko zostało tak mocno ubarwione.
    Tak przynajmniej ja to odebrałem.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.